wtorek, 14 maja 2013

Rozdział 17

Hej! Wróciłam! Dodałabym w niedzielę, ale cały dzień przespałam no i nie mam na nic siły! :( Jestem chora i wiecie. Ale wena mnie naszła i zaraz zacznę 23 rozdział pisać ;) Trzymajcie kciuki! Nie wiem kiedy 18 rozdział bo... nie chce mi się nic robić! Nawet na bloggera wchodzić!
Macie jakieś pytania? Propozycje? To piszcie na gg: 44410428

Dedykuję go Cyzi14. Chcę ją bardzo przeprosić za to co jej zrobiłam. Bardzo tego żałuję. Teraz wiem co straciłam... a raczej co i kogo :3

Miłego czytania.

***



Przez następne dni Severus był jakiś markotny i dużo pił. Hermiona nie odzywała się do niego. Zranił ją i nie chciała o tym myśleć. Patrzyła na niego z odrazą, a gdy odwiedzała ich Narcyza to albo czytała, albo siedziała w pokoju. Snape natomiast żył tak, jakby tego pocałunku nie było. Może trochę dziwiło go zachowanie Miony, w końcu nie wiedział, o co chodzi. Nic jej nie zrobił.
Kiedy nadszedł koniec lipca, Mistrz nie wytrzymał. Wieczorem wszedł do jej pokoju i usiadł na łóżku. Czekał aż wyjdzie z łazienki.

Hermiona brała prysznic. Owinęła się szlafrokiem i wróciła do pokoju. Kiedy usiadła na łóżku i poczuła JEGO zapach, szybko się poderwała.
- Co ty tu robisz? Niech pan wyjdzie! Chce się ubrać! – powiedziała, a raczej krzyknęłaa z odrobiną żalu, smutku i bólu w głosie.
- Najpierw powiedz mi, co ci zrobiłem, że mnie unikasz od dwóch tygodni?! Bo ja nie wiem! Oświeć mnie! Proszę. - Położył się na jej łóżku.
- Ja... Nie chcesz wiedzieć. Nieważne. - Poderwał się. Złapał ją za nadgarstki.
- Ważne.
- Nie powiem! Zostaw mnie! - wyrywała się. On położył ją na łóżku. I zaczął błądzić dłońmi po jej plecach. Ona splunęła mu w twarz. - Pedofil! - krzyknęła i skuliła się w kącie. Płakała.
Severus otarł twarz rękawem. Spojrzał na nią morderczym wzrokiem.
- Jak się pytam o co ci chodzi, to się, kurwa, odpowiada! Zapłacisz mi za to, co teraz zrobiłaś! – „Oczywiście, że nie zapłacisz... Dopiero po ślubie, kotku” - poprawił się w myślach.
- W twoich pieprzonych snach! Nie moja wina, że jesteś zasranym zboczeńcem! Pedofil i tyle! - Sama nie wiedziała czemu tak go wyzywa. Nie chciała tego, ale ta sytuacja i emocje brały górę. - Nie zrobię tego z tobą już nigdy! Nawet gdybym miała umrzeć, a seks z tobą miałby mnie uratować! NIGDY! Chyba, że w twoich EROTYCZNYCH snach! Ale zawsze możesz pomarzyć!
Severusa zabolały jej słowa. Nie był pedofilem ani nie chciał seksu. Chciał prawdy. Zmarszczył brwi i podszedł do niej. Dotknął jej ramienia,
- NIE DOTYKAJ MNIE! - warknęła. Gwałtownie cofnął rękę. Ona wstała i skuliła się na łóżku. - Wyjdź. Proszę, wyjdź. Chcę być sama!
Snape był bezsilny. Spojrzał na nią po raz ostatni i wyszedł.
Hermiona czuła się wykorzystana, czuła ból... Nie chciała mu mówić. Nie chciała, by wiedział, że podglądała go z Narcyza Malfoy. Jest dorosłym człowiekiem, więc może całować kogo chce. Ale dziwiło ją jedno, że jeszcze nie zauważył tego, co ona do niego czuje. Może to była miłość, a może tylko sympatia. Nie wiedziała jeszcze.


Mistrz Eliksirów sięgnął po kolejną butelkę Ognistej. Chciał zatopić smutki i ból. Bolało go to, że nie chce mu nic powiedzieć i jej słowa. Przecież chciał dobrze! Martwi się o nią. Gdyby tylko wiedziała, że coś czuje do niej! Ale ona jest ślepa. Woli Pottera z którym pisze. „Co jeszcze mam zrobić, by zauważyła, że zależy mi na niej?! Na Merlina! Ale ta dziewucha jest trudna! Czemu nie może być normalna? Czy pod jej szopą kryje się choć cień takiego czegoś jak mózg? Bo ja wątpię” - myślał rozpaczliwie. Sięgnął po kolejną butelkę, wypił wszystko.
- Cholera - mruknął. Nie było już whiskey. Chwiejącym się krokiem doszedł do barku. Pusto. Jedyny zapas alkoholu był u Hermiony, w jej barku, ale czy go wpuści? Przecież nie był trzeźwy. Chwiejnym krokiem ruszył ku schodom. Od razu się wywrócił. Widział podwójnie. Mało tego TO się kręciło. Po 15 minutach jakimś cudem wdrapał się na piętro. Podszedł do drzwi Hermiony. „Od kiedy ma dwie pary drzwi?” Zapukał. Jednak nikt nie otworzył. Okazało się, że to była ściana. Zapukał w drugie. Szybko się otworzyły.
- Emiona? Mas mól zapas wód... - miał czkawkę i niewyraźnie mówił. - …ki?
- Godryku! Jesteś pijany! Nie dam ci, idź stąd! Idź!
-  Emiona, posluchaj mie! Jetem woim panem! I rozkazuje! Komu rozkazuje? A! Tobie, żbyś mnie wuściła!
- Wybacz, profesorze, nic nie zrozumiałam. Porozmawiamy jak będzie pan trzeźwy.
- Emiona! Ja nie skońcylem! Wlacaj tu! – krzyknął, gdy zamknęła drzwi. Jednak nie wróciła. Usiadł pod drzwiami i zaczął śpiewać na cały dom piosenki, które mu nie wychodziły, bo tak fałszował, że Hermiona uciekła oknem. Kiedy była w ogrodzie i upewniła się że Severusa nigdzie nie ma, teleportowała się do Nory. Wiedziała, że ryzykuje, a on przez naznaczenie ją odnajdzie, ale w tej chwili miała to gdzieś! Chciała być z dala od tego gnojka. Zapukała do drzwi państwa Weasley.
- Hermiona? - Mocno przytuliła ją Molly. - A gdzie Snape?
- On, eee... siedzi pod moimi drzwiami pijany, wyje na całe gardło i fałszuje.
- Hermiona? – Ze schodów zbiegła Ginny. Zaraz po niej Harry. Hermiona podbiegła do nich i przytuliła mocno Pottera. Ten pocałował ją w policzek. - Jak ty tu…? - zaczęła ruda.
- Och, Snape siedzi pijany i fałszuje. Skorzystałam z okazji i zwiałam. A poza tym... ech, nie wiem czy powiedzieć. Chodźcie na spacer.
Kiedy chodzili nad strumykiem. Hermiona wzięła głęboki wdech.
- Tydzień po wakacjach byłam z nim w łóżku, taka kara... Ale spodobała mi się. Był inny. Delikatny i w ogóle. Później zachorowałam. Był opiekuńczy. Wiele nocy przeze mnie nie przespał. Mył mnie, karmił… - Hermiona wolała nie mówić o wizycie w Malfoy Manor.
- On?  Nie wierzę! - powiedział Harry i usiadł na kamieniu. - Ty z nim? Fuj!
Ginny uśmiechnęła się do Miony, wiedziała, co się stało. Poznawała te maślane oczka.
- Tak, posłuchaj. Zakochałam się chyba w nim. Dał mi wolną rękę. Było świetnie na pikniku. Dla mnie umył włosy i inaczej się ubrał. - Nagle pojawiła się scena przed jej oczami. On i Narcyza. - Ale raczej nie dla mnie... Dla Narcyzy. Zaraz dojdę do tego. Wrócił po zakupach z nią. Wieczorem schowałam się, a on dał się jej pocałować. Wiecie jak to zabolało? A teraz dobierał się do mnie, wyzwałam go od pedofilii, choć nie chciałam i splunęłam mu na twarz. Poszedł się upić, a wrócił pijany. Chciał wódki, lecz nie dałam mu jej. Usiadł pod drzwiami i śpiewał na cały głos, fałszował. Uciekłam, ale wiem, że mnie znajdzie jak będzie trzeźwy!
- Niby jak? - zapytała Ginny.
- Naznaczenie, nie zapominaj.
Po prywatnej rozmowie trójka przyjaciół wróciła do Nory. Molly akurat podawała kolację. Miona zauważyła, że Rona, Billa, pana Artura i Charliego nie ma.
- Gdzie reszta? - szepnęła do Ginny,
- W Ministerstwie. Siadaj, smacznego.
- Smacznego.

Notka od Bety:
Błędy w pijaczym monologu Snape’a są specjalnie, w końcu sepleni ;)

***

Beta wyjaśniła więc ja nie powiem już nic. Myślę, że mogę liczyć na szczere komentarze :D
Pozdrawiam (dziś bez zdjęcia bo... jestem na laptopie taty a tam nic nie ma :( )


poniedziałek, 6 maja 2013

Rozdział 16

Hej i czołem!
Dla Victorie la Roulette :) Ach, to nasze opowiadanko ^^

***


Severus nie mógł w nocy spać. Postanowił odwiedzić Granger. Cicho zapukał i wszedł. Spała. Odetchnął z ulgą. Usiadł na krześle przy biurku. W pokoju panował półmrok, jej piękną twarz oświetlało światło Księżyca. Rozejrzał się i na biurku zobaczył list. Zdziwił się. Sięgnął po niego i odczytał go. Zdenerwował się. „Co? Za jej oczami? Kurwa, Potter…  Z rudą się nie układa, że musisz do mojej własności zarywać? Ona i tak będzie moja. Jestem przystojny, uroczy, czarujący, potrafię całować... A ty to pedał! Biedak, ale cóż, życie”. Odłożył list i wyszedł z jej pokoju.


Następnego dnia Hermiona zeszła na śniadanie. Severusa nie było, więc zdziwiła się. Nałożyła sobie kawałek pizzy i nalała kompotu. Po chwili usłyszała kroki. Chyba chodził. I miała rację - w kuchni stanął Severus Snape, który miał CZYSTE WŁOSY!!! To był dla miej szok. Z wrażenia aż spadł jej widelec, jednak szybko go podniosła.
- Dzień dobry - mruknęła.
- Och, dzień dobry. Eee... i jak wyglądam?
„Oszałamiająco”.
- Normalnie. Nie ma różnicy - powiedziała obojętnie. „Och, seksownie. I jeszcze... wow! Co on ma na sobie?” Hermiona teraz zobaczyła, że ma ubraną niebieską koszulę i dżinsy. To był dla niej kolejny szok. Wyglądał młodziej. Po chwili w kuchni zjawiła się Narcyza Malfoy.
- No, kochanie, w szafie masz parę ciuchów. Pamiętaj, po południu idziemy na Pokątną. Kupię ci ubrania. Ooo... Dzień dobry, Hermiono - uśmiechnęła się ciepło do Gryfonki. - Jak zdrowie?
- Dziękuję. Bardzo dobrze, profesor Snape bardzo o mnie dba.
- Widzę właśnie - podeszła do niej. – Merlinie, jaka ty chudziutka. Przytyj może trochę, a nie... Jak cię głoduje, to w jaja go kopnij - uśmiechnęła się figlarnie do Mistrza. - A jak to nie podziała, to wiesz, gdzie mnie szukać. - Puściła jej oczko i nałożyła jeszcze dwa kawałki pizzy. - No, Severusie, dopilnuj, by ta młoda i urocza dama zjadła wszystko.
- Dobrze, Cyziu. To wszystko? Nie gadaj tyle, bo się nadymasz. A teraz jeśli łaska idź. Chcemy zjeść. Będę po południu - wygonił ją z kuchni. Po krótkiej chwili wrócił i usiadł naprzeciwko Miony. Nałożył sobie jedzenia i bez żadnego „smacznego” zaczął jeść.
Hermiona szybko skończyła. Podziękowała i pobiegła na górę. Chwyciła pióro i pergamin. Napisała:

„Kochany Harry!
Ja też tęsknię! Chcę już być przy Was wszystkich. U mnie na początku było... byłam służącą, ale teraz jakoś się zmienił. Jest milszy. Snape nie jest taki zły, można go polubić. Wystarczy poznać. Nie, nie jestem dziwna, Harry, to prawda.
Współczuję Wam, mam nadzieję, że poradzicie sobie z tymi Śmierciożercami. To dupki i tyle. Nie wiem czemu uwzięli się na Was.
Pozdrów wszystkich ode mnie. A, i przez najbliższe dni nie będę mogła pisać. Podziwiam Snape'a w nowych ciuchach i czystych włosach!
Całuję i tęsknię,
Twoja Hermiona”

Zawołała sowę. Przywiązała jej liścik i pozwoliła odlecieć.


Po południu Serverus był ubrany w dawniejsze ubrania. Nie chciał wyróżniać się na Pokątnej.
- Hermiono, wychodzę! Nie wiem, kiedy będę! Nie wychodź nigdzie, nie wpuszczaj nikogo i... nie pisz listów. Jasne?
- Tak, profesorku - uśmiechnęła się ciepło.
Severus zmierzył ją wzrokiem i zniknął. Pojawił się na Pokątnej. Narcyza już tam była. Chwyciła go pod rękę i z uśmiechem na twarzy ruszyli na spacer.
- Wiesz, Sev... - zaczęła. - Z Lucjuszem znowu mi się nie układa. Ja wiem, jesteś o kilka lat młodszy, ale... Znowu mnie zdradza, bije, mam tego dość! O, ta koszula - pokazała mu różową w błękitne paski. - Bierzemy i cicho. Mam na piersiach siniaki... Na udach, brzuchu też. Nie wiem, co mu zrobiłam. Chciałabym się rozwieść.
- Z Lucjuszem? Ale nie możesz. Przecież wiesz jakie masz z nim małżeństwo. Nie dadzą wam rozwodu. A dlaczego cię pobił?
- Bo... - miała łzy w oczach. Wyszli ze sklepu i wtuliła się w niego - powiedziałam mu, że jest zasranym egoistą, dupkiem i nic nie potrafi jak tylko pieprzyć dziwki. Wielki pan domu wkurzył się. Zgwałcił mnie na oczach syna, wiesz? Draco... On się z tego śmiał. Podobało mu się... Mnie to boli, wiesz? Mój syn widział mnie nagą, zapłakaną i krzyczącą z bólu... no i podczas gwałtu. Lucjusz kazał synowi, lecz on ma honor albo raczej jego resztki i odmówił. Severusie - po jej policzkach płynęły łzy. - Ja mam tego dosyć. Jestem poniżana i upokarzana, straciłam dumę...
Severus przytulił ją i pocałował w czoło.
- Wystarczy zakupów. Chodź, wracamy - teleportował ją i siebie do swojego domu. Usiedli na kanapie.
- Severusie, mogę czegoś spróbować?
Hermiona usłyszała to. Cicho zeszła na dół i schowała się za regałem.
- Dobrze.
Narcyza przybliżyła swoją twarz do jego i pocałowała. On nie zaprzeczał. Oddawał każdy pocałunek.
Hermiona miała łzy w oczach, pobiegła na górę. Trzasnęła drzwiami i płakała.
Severus po chwili się odsunął. Spojrzał na kobietę.
- Czemu to zrobiłaś...?
- Wybacz, chciałam zobaczyć jak to jest z innym. No cóż, muszę wracać do domu bólu. Dziękuję za wsparcie, Severusie. Nie strać tego, co masz... Widzę jak na nią patrzysz. Pożerasz ją wzrokiem. Nie zaprzeczaj. Nie ukrywaj uczuć. Nie kłam, że jest inaczej, ja to wiem. Znam się na ludziach,
- Ale... ja jej nie... Cyziu!
- Nie zaprzeczaj. – Zniknęła.

***
Hejka jeszcze raz! Jutro wyjeżdżam więc nie wiem kiedy pojawi się kolejna notka! Postanowiłam, że rozdziały jak na razie będą się ukazywać co tydzień! :) Ja się cieszę! Będę miała więcej czasu na napisanie 23! :) I jak Wam się podoba rozdział!? Proszę o szczerą opinię... wolę prawdę niż słodkie kłamstwo! :*



Taaa, dwa zdjęcia... nie wiem czemu ale je lubię ! :D

Pozdrawiam
Irisa Malfoy

piątek, 3 maja 2013

Rozdział 15


Dla mojej siostry :*

***

Po godzinie Hermiona i Severus byli już gotowi. Czarnowłosy mężczyzna trzymał koszyk pełen smakołyków, Hermiona zaś po raz pierwszy od pobytu u Severusa miała na twarzy szczery uśmiech. W ręce trzymała zielony koc.
- Mogę złapać cię za dłoń, Hermiono? - zapytał niepewnie, jakby nie wiedział, że może zrobić z nią wszystko. Miona spojrzała na niego ze zdziwieniem.
- Nie - odparła stanowczo i odwróciła głowę, bojąc się, że ją uderzy, jednak to się nie stało. Snape może i był zdziwiony, lecz uszanował jej decyzję.
- Nie bój się mnie, obiecałem.
- Och, to wiem! – warknęła. - Ale jesteś też Ślizgonem, panie. Nie zapominaj, że Ślizgonom nie można ufać. - Z gracją i uśmiechem na twarzy ruszyła przed siebie. Snape dogonił ją dopiero w sadzie. Rozłożyła koc, a on jedzenie oraz picie. Usiadł, a ona położyła swoją głowę na jego kolanach i zaczęła jeść winogrona.
- Zadziwiasz mnie, Granger. - Pogłaskał jej policzek. - Jesteś inna.
- Cóż, kobieta zmienną jest, nieprawdaż?
„Tak, a zwłaszcza moja” - dodał w myślach. Severus położył się i nie przestawał głaskać dziewczyny po policzku. Chwycił jabłko i ugryzł.
- Hermiono, co chcesz robić po Hogwarcie? Wiesz, z twoimi umiejętnościami jesteś zdolna do wszystkiego.
- Ja? - zakrztusiła się. Usiadła, by się nie udusić. Zdziwiło ją to pytanie. - Jeśli przeżyję, na pewno nie będę aurorem. Jak przejdziesz na emeryturę, zastąpię cię. - Rzuciła mu wredny uśmieszek,
- No proszę, pójdziesz w moje ślady. A nie kusi cię coś lepszego? Coś bogatszego? Ten jeden krok dalej?
- Uzdrowiciel? Kusił. Ale przestał na piątym roku. Wiesz... - wtuliła się w niego. - Chcę pokazać uczniom, że warto było cię nienawidzić.
Severus nie odpowiedział. Zamknął oczy i się rozmarzył, co by miał z Granger, gdyby nie te jego chore zasady... I nagle go olśniło.
 Poderwał się, przy czym zwalił Mionę na trawę.
- Wybacz, ale miałem olśnienie. Posłuchaj, nie... nie cierpisz mnie, a dlaczego? Bo psuję ci wakacje. A czym? Tymi durnymi zasadami, prawda?
Hermiona przytaknęła.
- Od teraz oznajmiam ci wszem i wobec - koniec z nimi! Koniec z karami, z per panie… Oczywiście jesteś u mnie, więc co do niektórych rzeczy musisz się dostosować.
- Ja... co? Jestem w pewien sposób wolna?
Severus westchnął.
- Tak, a będziesz całkowicie wolna jak umrę. Albo jak... weźmiemy ślub.
- Nigdy - żachnęła się. Wstała i podeszła do gruszy. Zerwała dwa owoce. Rzuciła jeden w tył głowy Severusa.
- To bolało! - krzyknął gniewnie.
- Wybacz, sprawdzałam wiarygodność twych słów, SEVERUSIE. - Jego imię niemalże przeliterowała. Czuła się inaczej, jakby nowe życie dopiero co zaczynała. Severusowi nawet podobała się taka Granger: miła, wesoła, pełna energii. Porównał ją do tej zgnębionej, cichej, skromnej i kruchej. Teraz wydawała się inna. Silniejsza. Pewniejsza. Bardziej… pociągająca?! „Severusie, to dziecko! Nie myśl tak o niej! Za miesiąc ją zwracasz! Ma szkołę. Ma marzenia. Plany. Chcesz jej to popsuć? Nie bądź taki. I tak wakacje zmarnowała przez ciebie!” Spojrzał na Granger. Wchodziła na drzewo. Luźna bluzka opadła i ukazały się jej piersi w staniku. Wstał i postawił ją na ziemi.
- Ej! - krzyknęła z wyrzutem.
- No co? A gdybyś spadła? - zapytał poważnie, ale w duszy się śmiał.
- Ale profesorze! Nie jestem małym dzieckiem! Umiem o siebie zadbać! No, ale pan nie! Tłuste włosy, ciągle te same ubrania… Mi by się rzygać chciało na widok surdutu i czerni, a panu nie? Jak pan umyje głowę i się UBIERZE NORMALNIE to porozmawiamy.
Usiadła na kocu z miną obrażonego dziecka i ugryzła gruszkę, którą niedawno rzuciła w  głowę Severusa.
Snape stał przed gruszą i myślał o tym. „Czy ona mnie właśnie obraziła? Jak mogła? Ja i tłuste włosy? Ach, a myślałem, że widać, iż je myję. Może za dużo odżywki na łeb kładę? Ale jedno jest pewne, jutro idę na zakupy z Narcyzą. Nie ma innej opcji”.
Wróciwszy do domu Hermiona wzięła prysznic i zamknęła się w pokoju. Czytała, jak zawsze wieczorem. Severus natomiast chciał od niej odpocząć, więc zaszył się w swoim gabinecie. Sprawdzał eseje szóstoklasistów - zadanie domowe przed wakacjami. Obiecał, że odda je we wrześniu.
- Malfoy... Świetna praca, ale wyjątkowo za to, co zrobiłeś Granger - mruczał sam do siebie - masz najniższą ocenę. O, Hermiona... - szybko przeczytał. - Powyżej oczekiwań. No i nasz Weasley... Żenada.
Wstał i zamknął się w swojej sypialni.


Hermiona leżała już w łóżku, kiedy do okna zapukała sowa. Otworzyła jej i odwiązała liścik. Był od Pottera.

„Droga Hermiono!
Zastanawiam się, czemu milczysz. Czy coś się stało? Ach, pewnie teraz przeżywasz męczarnie ze Snape'm, współczuję. Jestem w Norze, a Dumbledore miał rację - co trzy dni są ataki. Nie wiadomo dlaczego. Pomagam Molly i Arturowi. Gin i Ron też. Tęsknię, wiesz? Za twoimi radami, oczami, głosem…
Bil i Charlie pozdrawiają Cię, razem z Ginny. Ciągle klnie na Nietoperza za to naznaczenie. Mówi, że musisz czuć się gorzej po tym wszystkim. Napisz, co u Ciebie.
Ściskam i całuję,
Twój Harry”


Hermiona uśmiechnęła się, było późno, chciała odpocząć. Położyła list na biurku i zasnęła, obiecując sobie, że odpisze z samego rana.

***

Hej! Podoba się rozdział? Mam nadzieję! Dla siostry, pomimo tego, że ma 6 lat. Nie wiem co mnie do tego skłoniło. Bardzo ją kocham! :)
Rozdział sprawdziła jeszcze stara beta... od 21 rozdziału będzie Nox :)
Liczę na komentarze i pozdrawiam.
Irisa Malfoy

niedziela, 28 kwietnia 2013

Rozdział 14

Dla Kasi. Mhm, tak dla Ciebie... Miłego pobytu u koleżanki :)

***

Severus w nocy nie mógł spać, myślał nad słowami Gryfonki. Czy on naprawdę był taki zły?  A może miała na myśli co takiego „Severusie, nie rób sobie nadziei. Lepiej myśl jak można zerwać naznaczenie. Zaraz, co Alex mówił? Albo ktoś mnie naznaczy, albo ja kogoś innego. W to wątpię, więc zostaje jeszcze śmierć bądź ślub. Ślub odpada. Nie zgodzi się, ale śmierć… To jest to”. Nad ranem wyciągnął pergamin i pióro. Napisał na nim:

„Droga Hermiono Granger,
Wiem, że Ci trudno z tym naznaczeniem, z moją osoba i z utratą rodziców. Chcę Cię uwolnić od naznaczenia, dlatego też piszę ten list. Proszę Cię, nie ratuj mnie. Powiedz Dumbledore'owi, że zrobiłem to dla Twojego dobra. Wybacz moje błędy i wszystko to, czym Cię zraniłem. Powiedziałbym coś jeszcze, ale... zachowam to na wieczność dla siebie.
Żegnaj,
Severus Snape”

  Włożył kopertę pod drzwi Miony, chwycił truciznę i zszedł na dół. Wypił płyn, który powodował bolesną, długą śmierć w cierpieniach.


   Hermiona obudziła się w paskudnym humorze. Zauważyła karteczkę. Podniosła ją i odłożyła na biurko. Wzięła czyste ubrania i poszła pod prysznic. Pół godziny później wyszła czysta i pachnąca. Uczesała włosy i chwyciła karteczkę. Nie mogła uwierzyć. Przeczytała raz jeszcze, trzeci, czwarty. Nie wiedziała, co robić. Wparowała do gabinetu Snape’a. Wiedziała, że nie może, ale ważniejszy był ON. Przeszukała wszystkie półki aż znalazła TO. Bezoar. Schowała go do kieszeni i zbiegła na dół. Był tam. Leżał na podłodze. Na jego twarzy widoczny był nieopisany ból. Trzymał się za brzuch. Uklękła przy nim i pogłaskała  po policzku. Włożyła mu do ust odtrutkę. Poruszyła jego szczęką tak, aby ją pogryzł. Po chwili spojrzał na nią, a ona bez zastanowienia pocałowała go. Tak prawdziwie, czule. Severus oddał pocałunek i posadził ją sobie na kolanach. Wkrótce oderwali się od siebie.
- Eee.... Wybacz, panie - cicho powiedziała. - Ja nie powinnam... Nie miałam prawa. Wybacz moją śmiałość.
Severus zignorował to i znów musnął jej usta swoimi. Położył głowę na jej ramieniu i szepnął do jej ucha swoim niskim głosem:
- Dlaczego mnie uratowałaś, Hermiono?
- No bo ja... Panie, to nie tak! Zależy mi w pewien sposób na panu... To jest dziwne uczucie, coś ciągnie mnie do pana. I teraz jak zobaczyłam swoje życie po pańskiej śmierci, stwierdziłam, że ono nie miałoby sensu. Ja... Niech mi pan coś obieca – powiedziała i przytuliła go najmocniej jak tylko mogła. - Proszę. - W oczach miała łzy.
- Dobrze. Zobaczę co to będzie.
- Niech pan mi obieca, że nigdy już nie pomyśli, że miałabym pana dość. Niech pan nie popełnia już samobójstwa i... jeszcze coś - przerwała. Bała się to powiedzieć.
- Mów, śmiało -zachęcił ją.
- Jeśli to możliwe to proszę, niech pan mnie już więcej nie bije. Ten policzek - pokazała ślad po jego dłoni - boli.
Snape pocałował to czerwone miejsce. Przejechał po nim wierzchem dłoni.
- Obiecuję. A teraz ty mi coś obiecaj.
- Dobrze.
- Trochę tego będzie - zaśmiał się. - Mów mi wszystko. To, czego potrzebujesz, co czujesz... Nie bój się. Kara może i będzie, ale musisz wiedzieć, że później będę żałował. Obiecaj, że nie wejdziesz do mojej sypialni i bez potrzeby nie położysz się koło mnie. Masz własną sypialnię.
- Obiecuję. - Chciała wstać, ale nie mogła. Trzymał ją mocno.
- Jak noga, kochanie? - Hermiona wzdrygnęła się na to słowo.
- Dobrze. Już aż tak nie boli. Piękna dziś pogoda. Mogę wyjść na dwór panie? - zapytała niepewnie.
- Mam lepszy pomysł, chodźmy na piknik.
Granger skinęła głową.

***

Wiem! Możecie mnie zabić. Krótki! och, nie wiem... coś się ze mną dzieje, ze nie mogę pisać dłuższych! 
Ale proszę! 14 rozdział. Więc, to tyle ode mnie. 
Zdjęcia dziś nie ma. 
Pozdrawiam.

piątek, 26 kwietnia 2013

Rozdział 13


Dla mojej kochanej bety, która po sprawdzeniu 20 rozdziałów zrezygnowała. Dziękuję Ci kochana! Mam nową betę. Nox. Myślę, że dobrze się sprawi ^^
Ach, i jeszcze jedna dedykacja. Dla Dementorki. Za tą jej krytykę, która czegoś mnie nauczyła! Dziękuję Ci kochana! pomogło mi to bardzo!

***

Dni Hermionie mijały spokojnie. Severus nie pozwalał jej wstawać z łóżka, a więc co za tym szło nie mogła się myć. Na całe szczęście on to robił za nią. Codziennie obmywał jej ciało, a kiedy chciała skorzystać z toalety, pomagał jej dojść do niej. Stał przy drzwiach i czekał aż powie, że może wejść. Hermiona przyglądała mu się. Był zmęczony, niewyspany. Całymi dniami, gdy miał okazję, marudził. Ale Granger to nie przeszkadzało. Odkąd Snape pokazał się z innej strony... Hermiona zaczęła wiele rzeczy, tych dobrych, w nim zauważać. Na przykład to, że ten jego krzywy nos dodaje mu uroku albo gdy śpi... Właściwie to Miona nie miała okazji zobaczyć go, gdy śpi. Ale dziś miało się to zmienić.
    „Otworzyć oczy, a może nie? A co jak nie śpi? Ale... ja chcę go zobaczyć. Nie wiem czemu, ale wiem, że muszę! Otworzyć oko, a może dwa? Hermiono! Weź się w garść! Otwieraj te oczy... Inaczej nie dowiesz się, czy śpi” - biła się z myślami. Nagle usłyszała, że ktoś chrapie. „No widzisz! Śpi, no już! Otwieraj oczka!” . Hermiona cicho westchnęła. Policzyła do trzech i otworzyła oczy. Jej wzrok zatrzymał się na mężczyźnie o czarnych włosach, krzywym nosie i ciemnych oczach... CO?! Oczach?! Dopiero teraz zorientowała się, że nie śpi i patrzy na nią. Przestraszyła się. Zamknęła oczy i odwróciła się do niego plecami.
- Hermiono, już nie śpisz? - zapytał z ironią w głosie. „Och, stary Mistrz powraca? Nie chcę tego. Wolę mojego Severusa, który jest... miły!” - krzyczała w myślach.
- Nie śpię, Severusie. Ja tylko...
- Jak śmiesz? No pytam! Jak śmiesz wymawiać moje imię?! - Odwrócił ją twarzą do siebie. I gniewnie spojrzał w jej orzechowe, pełne bólu i strachu oczy. - No jak śmiesz? - Milczała. Severus wściekł się. Walnął ją z dłoni w policzek. Nawet nie pisnęła z bólu. Nie chciała pokazywać, że jest słaba.
- Przepraszam, panie. To się więcej nie powtórzy. Ale proszę, nie bij mnie, panie. To boli. Zwłaszcza, że ma pan siłę, a ja nie należę do osób takich jak Malfoy. Jestem dla pana wiadomości kruchą osobą, którą łatwo można zranić! A pan właśnie to zrobił. - Wstała. - Dziękuję za opiekę PANIE i żegnam! Idę do siebie się wypłakać i... szczerze? Już myślałam, że jest pan CZŁOWIEKIEM, a nie POTWOREM. Jednak potrafi pan pokazywać uczucia, gdy jest ktoś na przykład chory, w łóżku! Żegnam! – krzyknęła i wyszła z pokoju, utykając na jedną nogę. Policzek strasznie ją bolał. Podeszła do lustra. „Cholera, ta świnia zostawiła mi ślad. I po co ja to mówiłam?! Chciałam być miła... A już myślałam, że mogę dać... obdarzyć go jakimś uczuciem, takim ciepłym, a on wszystko psuje! Tłustowłosy dupek! Nienawidzę go! Chcę już koniec wakacji! Ależ będzie koniec. Za miesiąc i jeden tydzień! Czemu to wszystko jest takie męczące?!”


     Severus siedział przy oknie. Był smutny, zabolały go słowa Gryfonki. Chciał dobrze, a jak zawsze wszystko wyszło źle. To, co mu powiedziała to była prawda. On nie jest człowiekiem, jest potworem. „Jak mam jej to powiedzieć? 'Hermiono, chciałem się zmienić dla ciebie, bo... zależy mi na tobie? I nie wiem, dlaczego mi zależy? Że nie jesteś mi obojętna?' Nie, Sev, nie żartuj sobie, taka piękna dziewczyna nigdy nie pokocha takiego bydlaka jak ty! A z resztą... Czy na pewno mowa o miłości? A może to tylko zauroczenie? Uspokój się, człowieku. Ona nigdy nie będzie twoja" - karcił się w myślach. W głowie ciągle mu dźwięczały słowa Ona nigdy nie będzie twoja.
- Jeszcze zobaczymy, ulegnie mi. Prędzej czy później, nawet gdyby miało to trwać cały siódmy rok... To i tak ją zdobędę. Będzie moja na wieki - szepnął sam do siebie. Wszedł do łazienki i wziął prysznic. Zerknął do pokoju swojej podopiecznej. Leżała na łóżku, czytała i płakała. Severusowi żal się jej zrobiło. Zapukał. Hermiona otarła łzy i utykając podeszła do drzwi. Otworzyła je. Wzrok napotkał spojrzenie Snape'a. Od razu spuściła oczy w dół. Wpuściła swojego pana. Stała w kącie i pozwoliła mu usiąść. Severus położył się na jej łóżku, nawet nie spojrzał, gdzie ona jest, co robi. Patrzył w jeden punkt na suficie.
- Przyszedł pan tu po coś?
Severus nie odpowiedział, jakby był w transie. Hermiona usiadła na dywanie.
- Granger - warknął. - Myślałem nad twoimi słowami. Nieuniknione jest to, że powinienem cię ukarać. Jednak jestem litościwym panem - na to stwierdzenie Hermiona wybuchnęła śmiechem. - Bawi cię coś? - uniósł brew - bo mnie nie. Nie ukaram cię, wracając do tematu. Ciesz się, bo kara byłaby... Nie, to byłoby Crucio. Następnym razem uważaj na słowa, bo one mogą kogoś zranić.
„Co? One go zraniły?” - nie mogła w to uwierzyć.
- Wie pan...Mnie też bolą pewne pana czyny w stosunku do mnie. Ja nie zapominam i nie zapomnę pobytu w Malfoy Manor i to, co mi tam robili. A co dziwne, pan nawet się tym nie przejął. Miałam rany, już ich nie mam. Wyzdrowiałam, a pan znów jest arogancki i cyniczny. Właśnie to mnie rani. Wolałam pana tamtego... troskliwego i opiekuńczego.
Severus wzruszył ramionami i wyszedł.

***

I jak rozdział? Podobał się? No, czytacie - komentujecie! Dziekuję za tyle wejść i komentarzy!
Lubicie ją? Ja bardzo. Jest nienormalna i wybuchowa! Kocham ją za to ;*
Pozdrawiam
Irisa Malfoy

wtorek, 23 kwietnia 2013

Rozdział 12

Dedykacja - Zosia! Za te rozmowy na gadu :*

***



  Następnego dnia Severus obudził się pierwszy. Spojrzał na Hermionę, która spała, a na jej twarzy malował się spokój. Cieszył się z tego powodu. Dotknął jej czoła. Miała gorączkę.
- Hermiono - szepnął jej do ucha swoim seksownym głosem. Dziewczynę przeszedł dreszcz. Leniwie otworzyła jedno oko.
- Zimno mi, panie... Głowa mnie boli - wyszeptała. Severus wstał i podszedł do półki z eliksirami, chwycił ten z Napojem Błogiego Snu i na wzmocnienie.
- Masz, wypij to, a następnie to. Po drugim zaśniesz. 
- Panie, nie chcę umierać – zaprotestowała. - Nie pozbywaj się mnie, nic ci, panie, nie zrobiłam. - Spojrzała na wściekłą minę Severusa. - Och, wybacz, panie. Źle zrozumiałam. Ból zakłóca mi wszystko.
- Nic się nie stało, Hermiono. Proszę. – Podał jej flakonik. Niechętnie wypiła wszystko. - Jesteś głodna? Śmiało, mów. Jesteś wychudzona i odwodniona... Powinnaś coś zjeść, zanim wypijesz Błogi Sen.
- Na Merlina! Zapomniałam, panie, że istnieje takie coś jak jedzenie! Bardzo bym o to prosiła, panie. Dawno nic nie jadłam. 
Severus westchnął. Machnął swoją różdżką i na nogach dziewczyny pojawiła się taca z jedzeniem. 
- Nakarmić? Czy zjesz sama? - zapytał ciepło.
Hermiona zarumieniła się. Usiadła i chwyciła nóż oraz widelec. Zaczęła walczyć z omletem. Jednak nie miała tyle siły, by móc go pokroić. Snape wziął od niej sztućce i zrobił to za nią.
- Proszę – rzekł i oddał nóż oraz widelec.
- Dziękuję, panie. Jest pan zbawieniem.
  Snape zarumienił się, a Hermiona zaczęła jeść. Trochę krępowało ją to, że jej pan musi teraz przy niej wszystko robić. Była pewna, że zapłaci mu za to, jak będzie mogła. Prawie pusty talerz odłożyła na szafkę nocną. Chwyciła flakonik z eliksirem na sen. Wypiła go i wygodnie położyła głowę na kolanach Mistrza. Snape zesztywniał, ale potem się rozluźnił. Zrozumiał, że po prostu czuje się samotnie i chce się do kogoś przytulić. Kiedy zasnęła, położył jej głowę na poduszce, a sam zszedł na dół, bo właśnie ktoś zadzwonił do drzwi. Otworzył je, a w nich stał Dumbledore.
- Witam, Albusie. Co cię do mnie sprowadza? - Wpuścił go do środka.
- A... No widzisz, Severusie... wpadłem przelotem. Byłem na Pokątnej i pomyślałem, że odwiedzę ciebie i pannę Granger, sprawdzę jak wam się razem żyje. Gdzie ona jest? - zaczął się rozglądać.
- Mhm… na górze, u mnie w sypialni. Śpi. Zachorowała. 
- A to pech. A chciałem zadać jej kilka pytań. No cóż, mój drogi, skoro jest chora to... Jest w dobrych rękach. - Poklepał go po ramieniu i zerknął na zegarek. - Na mnie już czas. Obiecałem Harry'emu, że pomogę mu w Oklumencji. – Wyszedł, zamykając drzwi. Severus odetchnął z ulgą. Nie chciał, by Dumbledore dowiedział się o Malfoy Manor, o stosunku z przymusu i o tej łazience. Wrócił na górę i zerknął do pokoju - spała. Wszedł do łazienki i wziął gorący prysznic. Tym razem umył włosy szamponem Hermiony. Uznał, że ładnie pachnie... lilią? Bardzo ją lubił. Wyszedł z łazienki w samym ręczniku owiniętym dookoła bioder i poszedł do sypialni. Nie zauważył, że dziewczyna już nie śpi. Hermiona patrzyła na niego i wręcz pożerała go wzrokiem. A kiedy ściągnął ręcznik, nieświadomy niczego, zdębiała. Ciśnienie jej podskoczyło, a oddech przyspieszył. Severus w samych bokserkach odwrócił się i zdębiał. Hermiona zarumieniła się i schowała pod kołdrą.
- Ja... ja... przepraszam, panie. Nie miałam prawa, ale... nie... Ja nie mam nic na moją obronę - załkała.
Severus okrył ją i przytulił.
- Cicho, spokojnie. To... samo z siebie wynikło. Ty się obudziłaś. Byłaś zakłopotana, a ja nie zauważyłem. Wina jest głównie moja.
  Hermiona zbladła. „ Że co? On bierze winę na siebie?! I czemu mnie tak broni? Czyżby... nie... Hermiono... Po prostu martwi się, bo jesteś chora. Nic więcej” - myślała. Wtuliła się w nagi tors Severusa i zasnęła z wrażeń. Severus, trochę zakłopotany sytuacją, która przed chwilą miała miejsce, położył ją i tak w jej objęciach zasnął. 
Obudził się 3 godziny później. Była już 20:46. Hermiona znów miała gorączkę. Mało tego -  narzekała na nogę. Severus dał jej Eliksir Wzmacniający i zaczął znów masować jej nogę. 
Przez resztę nocy nie zmrużył oka, pilnował jej stanu zdrowia, ale na marne - Gryfonka smacznie spała.

***
Hej! I jak rozdział!? Podoba się? No mam nadzieję. Bo napisałam 20 i wena mnie opuściła! Dziękuję Becie! <3 Kochana jesteś i to baaardzo! ;*
 
A tu piękna Emma ! :)

Pozdrawiam 

niedziela, 21 kwietnia 2013

Rozdział 11

Dla Mojego Skarbka - Miśki ;* A bo tak :)

***


  Kiedy nadszedł siódmy dzień, Severus z samego rana upił się, by nie myśleć o Hermionie. Był zalany w trupa. Nie wiedział, co robił i co mówił. Dopiero wieczorem, kiedy wytrzeźwiał, przypomniał sobie, że ma odebrać Granger. Teleportował się do Malfoy Manor. Zapukał do drzwi i po chwili otworzyła mu Narcyza.
- Witaj, kochana. Przyszedłem po Hermionę, jest może gdzieś w pobliżu?
- Witaj, Severusie - przytuliła go. - W tej chwili nie przyjdzie. Jest zajęta.
- Tak? A czym? - wszedł do środka i usiadł na fotelu.
- Draco i Lucjusz są w lochach i... Nie chcę o tym mówić. To straszne. Wiem, że jest szlamą, ale toleruję ją. Uważam, że nie zasłużyła na takie traktowanie. Codziennie słyszę jej płacz, krzyki... błaganie o picie bądź jedzenie. Kiedy moi chłopcy śpią, wchodzę do niej. Jest taka... przestraszona, samotna. Niestety, jest chora, ma skręconą kostkę i jest wychudzona. Ma pełno ran na ciele od batów i kopniaków. - Snape słuchał z wielką uwagą. – Severusie, nie krzywdź jej. Ona nic złego nie zrobiła. Jest tylko małą, kruchą osóbką w tym wielkim świecie. Mówiła mi, że gdyby nie śmierć jej rodziców, nie byłaby u ciebie i nie cierpiałaby tak.
- To straszne, Narcyzo. Obiecuję, że się nią zajmę.
Po chwili wyszedł Draco, a za niam Hermiona, trzymana przez Lucjusza jak więźnia. Popchnął ją w jego ramiona. Upadła mu przed stopami. Nie trafił. Ten upadek spowodował fale bólu w nodze i na całym ciele. Zaczęła szlochać i całować buty Severusa, jako dziękowanie, że już po nią wrócił.
- Nie rycz, głupia. Wstawaj. Nie poniżaj się mi tu! - warknął i pomógł jej wstać.
- Ja... ja...- cała dygotała z zimna. Severus wziął ją na ręce, które szybko się zabrudziły jej krwią. Miała rany... Świeże rany na plecach od batów.
- Spokojnie, mała. Nic nie mów. Oszczędzaj siłę. Lucjuszu, zawiodłem się na tobie. Sądziłem, że z ciebie i z Dracona to... są jacyś ludzie. Myliłem się - zniknął.
     W swoim domu położył Mionę u siebie na łóżku. Nie chciał, by spała u siebie, w tym małym, ciemnym i zimnym pokoju, a poza tym potrzebowała opieki... A ją mógł zapewnić tylko on. Zdjął jej zniszczoną koszulkę i wyczarował wodę oraz gąbkę. Delikatnie mył jej nagie i zimne ciało. Hermiona nie opierała się. Mamrotała coś pod nosem, ale było to nie zrozumiałe dla Mistrza. Przewrócił ją na plecy. Narcyza miała rację - rany były głębokie.
- Zapiecze - ostrzegł ją i przyłożył gąbkę do pleców. Zasyczała z bólu i uczucia pieczenia. Severus umył jej nogi. Kiedy skończył, ubrał jej bieliznę, ciepłe ubrania i skarpetki. Wlał do jej ust Eliksir Wzmacniający i usiadł obok niej. Chwycił nabrzmiałą i siną stopę dziewczyny. Zaczął ją masować. „Na Merlina, gdybym był dobrym człowiekiem, nie było by tego! Jestem potworem. I można by rzec, że to ja częściowo jestem autorem tego wszystkiego”. Założył jej bandaże i przykrył kołdrą.
- Śpij, kochana, śpij – wyszeptał i pocałował ją w czoło.
- Dobranoc, panie - mruknęła sennym głosem.
- Dobranoc, Granger. - Położył się koło niej. Objął ją ramieniem i ogrzewał własnym ciałem. Po chwili zobaczył, że zasnęła. Snape'a ogarnął spokój. Spokój, że już nie będzie musiał się o nią martwić ani za nią tęsknić. To wydawało się dziwne. Nigdy za nikim nie tęsknił ani nigdy mu na nikim aż tak nie zależało. Czyżby się zakochał? Nie... to niemożliwe…
    Hermiona, gdy spała w ramionach swojego pana, czuła się bezpiecznie. Wiedziała, że teraz jest u niego... Tylko on i ona. Nikt więcej. W duchu modliła się, by już nigdy więcej nie oddawał jej Malfoy’om. Chciała mieć go tylko dla siebie. Nie rozumiała tego, ale miała nadzieję, że wkrótce zrozumie. To wszystko wydawało się jej dziwne... Miała wrażenie, że Severus zmienił się w stosunku do niej, ale dlaczego tak nagle? Czyżby to były wyrzuty? A może przez jej chorobę? Tego nie wiedziała. Wtuliła się mocniej w Severusa i zaczęła śnić... śnić o nim. To był ten sam sen, co w szkole, ale tym razem widziała twarz. Wyraźną twarz Severusa Snape'a.

***
Hej Miśki! Wybaczcie, że tak wcześnie ale... w poniedziałek na kompie nie będę!
Dziękuję mojej becie za to, że mi go szybko sprawdziła :)
Jak obiecałam robi się słodko! och, już nie będę jej katowała!
Wiecie, że Was kocham? A w szczególności moją najlepszą przyjaciółkę... Cyzie! ;* <3
Mam nadzieję, iż Wam się spodobał ten rozdział! Wybaczcie, że krótki! :3 Nie bijcie! 12 będzie dłuższy! obiecuję!
                                                A to nasza piękna i troskliwa Narcyza! :D



To tyle ode mnie.!
Pozdrawiam
Irisa Malfoy